Gęsi i śmieci
Zaraz po tym, jak już ochłoniecie z zachwytu nad mediolańską katedrą, możecie zagubić się w gąszczu ulic, gęsto, metr po metrze, w każdym możliwym zaułku, wypełnionych sklepami wszystkich odzieżowych marek świata.
W doskonałym miejscu, patrząc na liczbę przewijających się tam przechodniów, mają swoje sklepy Canadian Goose i Save the Duck. Obie firmy sprzedają dokładnie to samo -kurtki i odzież dla podróżników, żądnych przygód i wyzwań globtroterów (a może raczej tych, co chcą na takich właśnie wyglądać.)
Canadian Goose zachwala swoje niesamowite wypełnienia z kanadyjskich gęsich piór. Save the Duck wypełniło całą witrynę informacją o tym, że ich ubrania powstają z zebranych w oceanach plastikowych butelek.
W całkiem sporej przestrzeni sklepu Canadian Goose grupa studentów jednej z mediolańskich szkół projektowania robiła wywiady z osobami, które sięgały po kurtki do przymierzenia. Dopytywali o sposób kupowania kurtek, o to, na co zwracają uwagę potencjali nabywcy, o to, po co nam kurtki, w czym mają pomóc i czego w nich nie lubią…
Zapewne zupełnie nieświadomie wybrali na swoje badania nie najlepszy moment – na zewnątrz mała (ale dzięki przyciągającej uwagę, sporej maskotce żółtej gęsi z powyrywanymi piórami, zwracająca na siebie uwagę prawie wszystkich przechodniów) grupa, protestowała przeciw traktowaniu gęsi przez firmę w niegodny sposób.
„Zapytajcie gęsi, jak się czują, zamiast pytać ludzi, jak im się podobają kurtki wypchane gęsimi piórami” – rzucił w stronę młodych adeptów projektowania jeden z anglojęzycznych protestujących, który, nie powstrzymywany przez dyskretną ochronę, wszedł do środka sklepu.
„We are doing Human Centered Design project. We are supposed to consider only human…”
Jest sporo logiki w odpowiedzi jednego z młodych projektantów. Trudno przecież bezpośrednio pytać gęsi o zdanie. Ale czy rzeczywiście Human Centered Design, stawianie człowieka w centrum przy projektowaniu, oznacza brak myślenia o innych gatunkach?
Przy kilku ostatnich okazjach do współpracy z młodymi projektantami, zauważyłam, że w fascynacji Human Centered Design rzadko podważają przekonanie, że wszystko należy projektować, stawiając wyłącznie człowieka w centrum.
Projektowanie tylko dla człowieka może oznaczać, że pomijamy inne gatunki. Może też oznaczać, że projektujemy biorąc pod uwagę potrzeby człowieka tylko tu i teraz, nie patrzymy perspektywicznie. Projektujemy dla człowieka, zupełnie niechcący pomijając system, w którym ten człowiek jest i w którym za parę pokoleń będą jego dzieci.
Niekoniecznie musimy zmuszać ludzi do chodzenia w kurtkach z plastikowych butelek (jak się okazuje, dla Save the Duck ta recyklingowa linia jest bardziej sposobem na dobry marketing niż rzeczywistym przejmowaniem odpowiedzialności za planetę) ale przy projektowaniu warto zadać sobie parę pytań, żeby zdać sobie sprawę z odpowiedzialności projektanta.
- Z czyimi potrzebami zaczynamy? Czyje potrzeby bierzemy pod uwagę? Czyje wtedy pomijamy?
- Jeśli to zaprojektujesz, to co to zmieni w życiu grupy, społeczności, świata?
- W czym i komu może to zaszkodzić? Co przyspieszyć? Co opóźnić?
- Czego ludzie zrobią więcej, czego zrobią mniej – co zrobią zamiast tego?
Nadzór siedmiu pokoleń to koncepcja, która wzywa obecne pokolenie ludzi do życia i pracy na rzecz siódmego pokolenia w przyszłości. Podobno było to prawo Irokezów, które nakazywało im myślenie o siedmiu pokoleniach (około 140 lat w przyszłość) i odpowiadaniu sobie na pytanie, czy decyzje, które podejmą dzisiaj, przyniosą coś dobrego ich potomkom w przyszłości.
Myślisz o tym, jak twoje projekty wpłyną na ludzi za 140 lat? O ile ludzie wtedy jeszcze będą istnieć …